poniedziałek, 15 października 2012

Rozdział 2

Tak odnośnie poprzedniego rozdziału - wiem, że wszystko się dzieje szybko, ale tak ma właśnie być, więc easy :-)
A teraz łapcie kolejny. Enjoy!


Gdy Louis wstał rano miał dylemat. Nie wiedział, co powinien zrobić; miał do niej tak po prostu pójść? Co jeśli ona uważała to tylko za żart? No nic, nie będzie się nad tym zastanawiał bo oszaleje. Włożył na siebie spodnie, koszulkę i zszedł do do niewielkiego salonu włączając po drodze telewizor. Spojrzał na wyświetlacz swojej komórki, którą zostawił na stole w kuchni.  Zegar wskazywał kilka minut po godzinie dziesiątej; skoro chcieli zwiedzić dziś większą część Londynu Louis powinien się już zbierać.
Nastawił wodę w niewielkim elektronicznym czajniczku.
 Uderzając rytmicznie palcami o blat kuchennego stołu ze zniecierpliwieniem czekał, aż woda się zagotuje i wreszcie będzie mógł napić się swojej ulubionej herbaty.
 Z salonu usłyszał czołówkę jednego z portali plotkarskich; nie przejął się tym zbytnio, że prezenterka wymówiła jego nazwisko. Przywykł, że ludzie o nim mówili.
 Nalał do szklanki trochę soku pomarańczowego i poszedł przed telewizor.  Kiedy zobaczył nagłówek: "Louis Tomlinson i tajemnicza dziewczyna" wypluł całą zawartość płynu jaką miał w ustach. Jak to się stało? Przecież nie widział wczoraj nikogo, kogo mógłby "podejrzewać".  Musiał to wyjaśnić Susane.  Włożył buty, podniósł swoją kurtkę z podłogi i wychodząc z domu włożył ją na siebie. Skierował się w stronę domu dziewczyny. Louis był wściekły; żałował tylko, że nie posłuchał tych bredni do końca. Ktoś za to odpowie.
Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor, załapując się na końcówkę programu plotkarskiego. Niemal zakrztusiłam się płatkami, kiedy zobaczyłam na sporym ekranie zdjęcie moje i Louisa. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Miałam nadzieję, że to tylko sen, bo doskonale wiedziałam, że to może zaszkodzić wczoraj poznanemu chłopakowi.
 Paparazzi naprawdę nie zdają sobie sprawy, że takimi plotkami mogą zrujnować komuś życie. Louis modlił się tylko, żeby nie pomylić domu. Wchodząc na znajomą ulicę odwrócił się za siebie sprawdzając czy ktoś za nim nie idzie. Z oddali dostrzegł dom przed którym pożegnał się wczoraj z Susane. Odetchnął głęboko, popychając furtkę i wchodząc do ogrodu. Stanął przed drzwiami zamykając oczy.  Zacisnął usta w wąską linię i nacisnął dzwonek.
Zdziwiłam się, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Zerknęłam na biały zegarek, znajdujący się na moim nadgarstku. Dochodziła ledwie godzina jedenasta, nie miałam pojęcia, kto mógł mnie odwiedzić o tak wczesnej porze. Myślałam, że to Rose, przyszła w celu zawarcia ugody.
Poderwałam się z sofy, na której siedziałam, zajadając się ulubionymi płatkami kukurydzianymi i potruchtałam w stronę korytarza. Otworzyłam drzwi, a przed nimi napotkałam Louisa z niezbyt zadowoloną miną.
Odsunęłam się na bok, pozwalając mu w ten sposób wejść.
- Cześć. - Przywitał się wchodząc do środka. Posłałam mu tylko lekki uśmiech i skierowałam się do salonu, gdzie ponownie usiadłam na sofie. Karton z płatkami postawiłam na stoliku.
Chwilę potem chłopak usiadł na sofie obok mnie. Zagryzł wargę nie spuszczając ze mnie wzroku. Widać było, że nie wiedział od czego ma zacząć.
 - Jak mniemam już widziałaś. - Bardziej stwierdził niż zapytał. Pokiwałam głową z nieodgadnioną miną i wbiłam wzrok w chłopaka siedzącego obok mnie.
Wzruszył ramionami. Co on na to? Co miał powiedzieć? Prawda jest taka, że nie ma słów jakimi można by opisać jego głupotę.
- I co z tym zrobimy? - szepnęłam cicho.
 - To zależy od ciebie. - Powiedział przecierając dłonią czoło. On mógł potwierdzić, zdementować bądź w ogóle nie wypowiadać się na ten temat. Wybór należał do mnie.
Westchnął chowając twarz w dłoniach. On sam do końca nie wiedział co ma zrobić.  Chyba przerastała go ta sytuacja. Nie chciał nikogo ranić.  Prychnął.  Był zły na siebie, dlatego, że był nieodpowiedzialny i nierozważny.
Zagryzłam lekko wargę, a łzy same cisnęły mi się do oczu. Sprawiłam mu kłopot, będzie musiał natrudzić się by to wszystko jakoś odkręcić. - Proszę, uśmiechnij się..
 Podniósł wzrok spoglądając w mi oczy. Wyglądałam jakbym miała się zaraz rozpłakać i właściwie tak właśnie było.Louis chciał tego uniknąć.
 - Daj mi powód do uśmiechu. - Wygiął usta w grymasie, mając nadzieję, że choć trochę przypomina uśmiech.
Nie wiedząc jak mam poprawić mu chociaż troszkę humor, po prostu uśmiechnęłam się czule.
- Jaki?
Lubił jej uśmiech, był taki szczery. Sięgnęłam po dłoń chłopaka, a on automatycznie splótł nasze palce.
 Czuł się lepiej, gdy miał ją przy sobie.
 - Jesteś bystrą dziewczynką. Na pewno coś wymyślisz. - Popatrzył na mnie wygodniej rozsiadając się na sofie.
 Susane samą swoją obecnością poprawiała mu humor. Nie zastanawiając się długo, oparłam głowę na jego ramieniu, a on objął mnie w pasie i przytulił do siebie.
Oparł policzek o moją głowę, delektując się przyjemnym zapachem  moich perfum. Było mi tak dziwnie przyjemnie, nawet nie potrafiłam określić, jak dobrze czułam się w jego ramionach i wydawało mi się, że i on czuł się dobrze w tej sytuacji. Może to za szybko, ale przecież to jeszcze nic nie znaczyło..
- Pewnie już więcej nie będziesz chciał się ze mną widzieć, a z wycieczki nici.. - szepnęłam, jakby sama do siebie ale byłam pewna, że chłopak to usłyszał.
Na początku nie dowierzał w to co usłyszał. Otworzył oczy chcąc się upewnić czy mówi poważnie.
 - O czym ty mówisz? - Zapytał marszcząc czoło.
 Może faktycznie w tym przypadku wycieczka po Londynie okazywała się fatalnym pomysłem, ale mogli robić mnóstwo innych rzeczy.
 - To nie tak. - Pokręcił głową nie bardzo wiedząc jak ubrać w słowa swoje myśli; nie chciał urazić Susane. - Będzie lepiej jeśli zostaniemy dzisiaj w domu.
Odetchnęłam cicho z ulgą,a  na moje usta od razu wypłynął uśmiech.
- Więc co robimy? Obejrzymy coś? Może jesteś głodny?
Uniosłam obie brwi, pytająco spoglądając na chłopaka. Pokręcił głową ze śmiechem. Mimo, że nie zjadł śniadania nie był głodny.
 - Może po prostu poleżymy? - Zasugerował patrząc na mnie.
 Nie czekając na moją odpowiedź , przytulił mnie do siebie jedną rękę, a drugą założył za głowę rozsiadając się wygodnie. Mogłabym tak leżeć cały dzień. Nieśmiało wplotłam swoje palce w pomiędzy palce Louisa. Sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor, gdzie leciały wiadomości w jakimś programie plotkarskim.
 Skrzywił się widząc w telewizji kolejne wiadomości.
 - Przełącz. - Poprosił cicho, przejeżdżając nosem po moim policzku .Bez sprzeciwu przełączyłam na kolejny kanał i od razu skrzywiłam się widząc, że to kolejna denna komedia romantyczna. Szybko poleciałam dalej.
Zaśmiał się cicho widząc moją minę.Wyjął ostrożnie z mojej dłoni pilot i przełączył z powrotem na poprzedni kanał.
 - Nie lubisz komedii romantycznych? - Zapytał z uśmiechem przenosząc wzrok na ekran telewizora. Louis często je oglądał wraz z siostrami; był pewien, że wszystkie kobiety lubią takie filmy.Pokręciłam przecząco głową.
- Nie, są nudne i przereklamowane. Zbyt słodkie.
Zmarszczył nos intensywnie nad czymś myśląc.
Fabuła odbywała się według takiego samego schematu: ich bohaterowie natrafiali na swojej drodze wiele przeciwności losu, by i tak, w końcu zmierzyć do upragnionego happy end'u. Odgarnął z mojej twarzy zbłąkany kosmyk włosów i założył za ucho.
 - W prawdziwym życiu też zdarzają się szczęśliwe zakończenia. - Uśmiechnął się spoglądając w moje oczy. Kiwnęłam głową. Nachyliłam się w jego stronę, a nasze twarze dzieliło zaledwie kilka centymetrów.
Kiedy przybliżyłam swoją twarz do twarzy Louisa, ten przez chwilę myślał, że  go pocałuje. Widząc, że jednak nie mam zamiaru tego robić i odsunęłam się od niego, chyba poczuł się trochę...rozczarowany; tak był rozczarowany.
 - Masz ochotę się czegoś napić?
 Westchnął kiwając głową.
 - Chętnie.
Słysząc jego odpowiedź, podniosłam się z sofy, nie puszczając przy tym jego ręki i pociągnęłam go za sobą do kuchni. Stanęłam przodem do chłopaka i przysunęłam się o krok bliżej.
 Uśmiechnął się kiedy zauważył, że  przysuwam się do niego bliżej.
 On też zrobił krok w moją stronę. Uśmiechnął się szeroko.
 Miał ochotę wypróbować jedną rzecz, ale chyba nie do końca o to chodziło.
- Więc czego się napijesz?
 - Eee, sok. - Odpowiedział po chwili zastanowienia. Niepewnie podeszłam do chłopaka bliżej, tak, że czułam, jak jego ciepły oddech owiewa moją twarz. Uniosłam głowę i bardzo delikatnie dotknęłam jego ust swoimi, lecz szybko się odsunęłam. Nie byłam pewna, czy to dobre posunięcie. Podeszłam do szafki i wyciągnęłam z niej dwie szklanki.Refleks zdecydowanie nie jest najmocniejszą stroną Louisa. Kiedy zorientował się co dzieje się wokół niego i co właśnie zrobiłam, już było po wszystkim.
Podałam chłopakowi szklankę z sokiem, a sama upiłam ze swojej kilka łyków.
 Po chwili odstawił ją na blat podchodząc do w moim kierunku.
 Wyjął z mojej dłoni szklankę odstawiając ją obok swojej.
 Położył mi dłonie na  biodrach i przyciągnął mnie do siebie.
 Delikatnie dotknął swoimi ustami moich warg ; odsunął się o kilka milimetrów czekając na moją reakcje. Chciałam tego, dlatego nie zaprotestowałam, ani nie odsunęłam się. Odwzajemniłam pocałunek Louisa, a moje dłonie powędrowały na jego ramiona.
Jego usta wygięły się w delikatnym uśmiechu.Swoją jedną dłoń przesunął z mojej talii na plecy przyciągając mnie do siebie bliżej, a drugą dłoń wplótł w moje długie włosy, pogłębiając pocałunek. Dopiero po chwili odsunęłam się od chłopaka i przyjrzałam mu się badawczo.
Chłopak nabrał dużo powietrza do ust, a potem wypuścił je z cichym świstem.
- Chyba powinienem powiedzieć przepraszam... ale ja wcale nie żałuję.
Spojrzał na mnie niepewnie, zagryzając swoją malinową wargę. To była moja wina. Pokręciłam głową i oparłam się pośladkami o blat kuchenny.
- Nie, to ja przepraszam. Nie powinnam. - sięgnęłam po szklankę i upiłam z niej łyk soku.
Nadal czułam słodki smak warg Louisa na swoich ustach. Mimowolnie uśmiechałam sie, mysląc o tej sytuacji.
- Załóżmy, że to niczyja wina. Chyba oboje tego chcieliśmy.
Uśmiechnęłam się słysząc jego słowa. Ponownie odstawiłam szklankę na blat i chwilę później znów stałam obok niego. Potrzebowałam jego bliskości.
Przyłożyłam swój policzek, do policzka Louisa, a jego szyję oplotłam ramionami.
- Musisz to robić? - Zapytał poważnym tonem gdy dotknęłam swoim policzkiem, policzek Louisa.
Na dźwięk jego słów, odsunęłam się o kilka kroków do tyłu i cicho westchnęłam.
- Ale co ja robię?
 Zacisnął usta w wąska linię lustrując mnie  wzrokiem od góry do dołu.
 - To. - Wskazał na mnie gestem ręki. - Przestań robić to wszystko.
 Teraz on podszedł do mnie  wolnym krokiem.
 Ucieszył się, gdy nie odsunęłam się, ale nie dał tego po sobie poznać.
 - Przestań tak na mnie działać. - Szepnął mi do ucha. Nie mogłam ukryć swojego zadowolenia. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam w oczy Louisa.
Uśmiechnął się widząc, że na jej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Nie potrafił opisać słowami co czuje. Pobudzałam wszystkie jego zmysły. Jeszcze przy nikim innym tak się nie czuł.
 Chciał przebywać ze mną; być blisko mnie, chciał sprawiać, żeby zawsze na mojej twarzy gościł uśmiech. Chciał się mną opiekować. Przejechał opuszkami palca po jej policzku.
 - O czym myślisz? - Zapytał cicho, widząc moją rozmarzoną minę.
- O nas.. - szepnęłam.
Jego uśmiech poszerzył się gdy usłyszał słowo "nas".
 Sięgnął po moją rękę unosząc ją mniej więcej na wysokość swojego wzroku.
 Ostrożnie i jak najdelikatniej potrafił rozprostował palce mojej dłoni, wsuwając wolno między nie swoją dłoń. Całą swoją uwagę skupił na tej czynności; nie odwracał wzroku od mojej ręki, jakby to była najbardziej pasjonująca rzecz na ziemi.
 - Tak? I co wymyśliłaś?
- Wyobrażałam sobie nas.. - przerwałam, by spojrzeć na jego twarz i zagryzłam wargę. - Razem. - dodałam po chwili, nieśmiało na niego zerkając.
Zamknął oczy i odetchnął głęboko.
 - Jak sobie to wyobrażasz? - Zapytał.
 Nie zrobił tego w złym sensie, bo prostu chciał wiedzieć jak wyobraża sobie ich ewentualne wspólne życie.
 Przecież ta krucha istotka potrzebowała, kogoś kto zawsze będzie przy niej, kto się nie zajmie, przy kim będzie się czuć bezpiecznie, a Louis nie mógł jej tego obiecać.
 Otworzył oczy wpatrując się w moje tęczówki.
- Nie powinnam, przepraszam.
Louis zaśmiał się, ale w tym śmiechu nie było słychać krzty wesołości.
 Pokręcił głową.
 - Nie rozumiesz. Nikt mnie nie rozumie. Nikt nie przeżywa tego co ja teraz! - Przy ostatnim zdaniu prawie krzyknął.
 Zamknął oczy ponownie kręcąc głową. Nie dowierzał jak to jedno słowo potrafiło wyprowadzić go z równowagi.  Nie chciał tego kończyć; nie chciał tego TAK kończyć. Zacisnął dłonie w pięść, a usta zacisnął w wąską linię.
 Nie miał odwagi spojrzeć teraz na Susane.
- Masz racje, nie rozumiem Cie Louis. - westchnęłam i wyszłam z kuchni, szybko kierując się na piętro, do swojego pokoju.
Otworzył oczy, ale mnie już nie było w kuchni.
 Zranił ją. Nawet nie musiał nic robić, żeby to tego doszło, wystarczyło, że był.
 Wyciągnął z kieszeni kurtki swój mały notatnik i wyrwał jedną kartkę. Na blacie dostrzegł długopis.  Wziął go do ręki i spojrzał na schody, po których wbiegłam.
 "Poznałaś właśnie mój kolejny talent: potrafię spieprzyć wszystko na czym mi zależy", napisał.
 Westchnął. Zastanawiał się czy nie zapisać też swojego numeru telefonu. Po chwili zastanowienia dopisał na dole kartki szereg cyfr. Nie liczył, że zadzwoni.
 Chciał wiedzieć, że zrobił wszystko co mógł. Wyszedł z domu zatrzaskując drzwi. Od razu przywitało go chłodne, zimowe powietrze.




12 komentarzy:

  1. Kocham Cię za to co piszesz i nie tylko za to co piszesz, wiesz? No tak, wiesz :D
    Chciałam zacząć od skomentowania postawy Louisa, ale nie będę tego robić z wiadomych przyczyn. Teraz wiem jak głupio postąpił Louis mówiąc to wszystko Suse i wstydzę się za niego! Chciał się nią opiekować, a on zranił ją już na drugim spotkaniu! Takie rzeczy potrafi tylko Louis Tomlinson! Ugh!
    Uwielbiam to jak budują się między nimi te relacje, a przy pocałunku prawie umarłam, choć wiem, że będą między nimi lepsze sceny ;-)
    Jesteś złą kobietą, wiesz? Wiesz, bo Ci mówiłam! JAK MOGŁAŚ TO SKOŃCZYĆ W TAKIM MOMENCIE, CO!? W ogóle nie myślisz o swoich czytelnikach, których jest tu całkiem sporo patrząc na ilość wejść na Bloga. Pomyśl jak oni będą się czuli czytając to! Zakończyłaś to w najmniej odpowiednim momencie! ja wiem co będzie w trzecim rozdziale, ale umrę w oczekiwaniu na niego, a co dopiero pozostali, którzy nie wiedzą co się stanie.
    Wybacz, Cukiereczku nie mogłam się powstrzymać przed dodaniem tego. Wybaczysz mi?
    Twój Boo x

    OdpowiedzUsuń
  2. Trochę jestem skołowana po przeczytaniu tego rozdziału... I chyba pierwszy raz nie wiem co powiedzieć. Uwierz mi na słowo - nieczęsto mi się to zdarza. Ten rozdział jest taki inny od poprzedniego... Trochę brakowało mi w nim tego radosnego przekomarzania pomiędzy nimi, ale tylko trochę ;) No i nie wierzę, że Lou tak to zostawił i najzwyczajniej w świecie wyszedł. Powinien za nią pobiec. Jak tak można? I jeszcze jej numer zostawił! I serio liczy, że ona się odezwie? Chociaż trochę mnie udobruchał tą karteczką. Zależy mu... Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że teraz będę musiała czekać na kolejny rozdział, by dowiedzieć się czegokolwiek... Błagam miej natchnienie i pisz :)

    @KateStylees

    ( http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/ )

    OdpowiedzUsuń
  3. OMG OMG OMG!!!
    boże dziewczyno jaki ty masz cholerny talent!!;>
    po psostu uwielbiam już to opowiadanie jest na prawdę cudowne:)
    tak realistycznie opisujesz te wszystkie wydarzenia że zdaje się iż to dzieje się na prawdę!!
    od dzisiaj jestem fankąCiebie i Twojego talentu!
    Czekam z niecierpliwością na następny! ;D

    pozdrawiam Olcirek ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne!Uwielbiam jak piszesz :) Nie mam czasu na rozpisywanie się ale następnym razem napiszę więcej :)
    Zapraszam do mnie
    http://el-amor-siempre-nos-muestra-el-camino.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. świetny .!
    Uwielbiam sposób w który piszesz .
    Chciałam bym mieć taki talent do pisania .
    Czekam na następny z niecierpliwością ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. trafiła tutaj przypadkiem i muszeee powiedzieć że twój blog jest wyrąbany
    czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany... Świetne! Ale czemu w takim momęcie? No ey! To nie fair! Ja tu przeżywam, a tu koniec... No osz ty!
    Świetny pisz szybko next! Czekam @Real_Monika ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Soł, nadrobiłam też pierwszy rozdział i zauważyłam, że często dodajesz to co mówi Lou, tak jakby główna bohaterka doskonale wiedziała co mieści mu się w głowie, a przecież tego nie wie, prawda? Często też zmieniasz formy pisania, raz w trzeciej osobie, raz w pierwszej, czasami, aż ciężko się połapać o co chodzi. I jeszcze w opowiadaniu 'cię' piszemy z małej litery, z dużej używamy w tekstach bardziej oficjalnych. I masz dużo powtórzeń jeżeli chodzi o imię Louis, możesz to jakoś zamieniać, chłopak, nastolatek, czy przez jego kolor włosów, lub oczu.
    Ale dosyć mojego marudzenia, teraz pozytywy. Masz świetny styl, bo potrafisz sprawić, że mogę się wciągnąć w tą całą historię. Gnasz z akcją, co mi się akurat podoba na początku, bo nie ukrywajmy, zazwyczaj są one nudne, ja sama też takie mam i za nic w świecie nie wiem, jak to zmienić xD. Fajnie, że Lou nie jest taki 'O BOŻE CO TO NIE JA, JESTEM GWIAZDĄ, KLĘKAJCIE NARODY' tylko zachowuje się, jak normalny nastolatek, który się w kimś zauroczył, co prawda jest to utrudnione z powodu mediów, ale stara się, przynajmniej ja go tak postrzegam :). I jestem szczerze mówiąc ciekawa przyjaciółki Susane, bo na razie było o niej tylko tyle, że się pokłóciły i też jest fanką 1D, interesujące jest to co było przyczyną ich sprzeczki ;)). Wierzę, że dziewczyna do niego jednak zadzwoni i znowu się spotkają ;D. AH NO I JESZCZE POCAŁUNEK, BOŻE JAK JA MOGŁAM O TYM ZAPOMNIEĆ Xd. Świetnie go opisałaś, naprawdę bardzo mi się to spodobał, aż się wczułam :D.
    Życzę weny i czekam na kolejny! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do formy pisania, tak ma być, bo chciałabym, aby czytelnicy wiedzieli też co Louisowi siedzi w głowie :P A co do reszty, postaram się poprawić i dzięki za też miłe słowa :D

      Usuń
  9. było tak pieknie a się tak szybko popsuło ; d
    to zaledwie drugi rozdział...
    no, ale mam nadziej, że będą walczyć o te miłość? jeśli można tak to już nazwać ; dd

    OdpowiedzUsuń
  10. nono, właśnie znalazłam i zapowiada się ciekawie ;d czekam na nexta ;) http://i-will-be-ur-man.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń