niedziela, 4 listopada 2012

Rozdział 3


Wiem, że długo zwlekałam, ale jakoś wyleciało mi z głowy. Ostatnio miałam wiele innych rzeczy do zrobienia, musicie mi wybaczyć :-)


Po wyjściu z mojego domu skierował swoje kroki do siebie. Szedł wolno, nigdzie się nie śpieszył.
 Bo i po co? Nikt na niego nie czekał. Nie chciał siedzieć tam sam i się zadręczać. Nie mógł też nic, nikomu powiedzieć; jeszcze nie teraz. Ja sama też nie za bardzo miałam ochotę na chwalenie się swojej przyjaciółce, z którą i tak byłam pokłócona. Zresztą, kto by mi uwierzył, że tak właśnie było?  Gdyby nie nasze wspólne zdjęcia, uznaliby mnie za wariatkę.
Zbiegłam na dół, kiedy minęło parę minut od tego, jak w uszach zabrzmiał mi dźwięk zatrzaskiwanych drzwi. Od razu chwyciłam w dłonie karteczkę, którą zostawił mi Louis i gdy tylko przeczytałam jej treść i zapisałam sobie numer, ścisnęłam ją w złości i rzuciłam do kosza. Z kieszeni wyciągnęłam swój telefon.
- "To nie Twoja wina, to ja jestem zbyt naiwna" wystukałam na klawiaturze i wysłałam, a telefon rzuciłam na blat kuchenny.
Wchodząc do domu Louis usłyszał dźwięk nadchodzącej wiadomości. Wyjął telefon i przeczytał SMS. Prychnął widząc jego tekst.  Nie mógł pojąć tego, dlaczego obwiniam sama siebie.
Jak mógł być taki głupi, by nie wiedzieć, że tak właśnie będzie? Przez chwilę obracał telefon w dłoni nie wiedząc co napisać. "Przepraszam" wydawało się takim banalnym słowem, ale na nic innego nie było go stać.  Nie miał pojęcia co mógłby jeszcze zrobić; co mógłby powiedzieć. "To tylko, i wyłącznie moja wina" wystukał. Wszedł do środka ściągając kurtkę. Nie chciał tego kończyć, zupełnie jak i ja.
Porozmawiałam z Rose. Złość na obu już przeszła. Ulżyło mi, gdy wstąpiłyśmy ponownie na pokojową ścieżkę. Niestety dziewczyna była dziś zajęta, a ja nie mogłam wysiedzieć sama w domu, więc nie zastanawiając się długo, przebrałam się w coś bardziej wyjściowego i wyszłam do barku, w którym wczorajszego wieczora poznałam Louisa.
Zajęłam dokładnie to samo miejsce przy barze i zamówiłam tego samego drinka.
Louis przez cały dzień nie wychodził z domu. Z nikim nie chciał gadać, nie odbierał też telefonów; chciał być sam. Wieczorem przyszli chłopcy, chcieli go gdzieś wyciągnąć; mówili mu, że nie może się tym zadręczać. Louis cieszył się, że ma tak wspaniałych przyjaciół; nie pytali go o nic, choć zapewne widzieli wiadomości. Po długich namowach uległ i zgodził się z nimi wyjść. Wziął szybki prysznic i włożył czyste ciuchy. Po kilku minutach dotarli na miejsce; do klubu w którym byłam też ja, ale początkowo nie zauważyliśmy swojej obecności.  Westchnął cicho i wszedł do środka w towarzystwie przyjaciół.
Od razu podszedł do baru zamawiając whisky. Przez chwilę rozglądał się po sali, jakby liczył, że jeszcze mnie  tu spotka. Spojrzał na swojego przyjaciela, Nialla, który przypatrywał się komuś zawzięcie. Louis zmarszczył brwi i podążył za jego wzrokiem. Zamrugał kilkakrotnie oczami nie dowierzając, że tego co widzi. A może to jakieś omamy?
 - Hej, czy to nie ta dziewczyna... - Zaczął Harry, ale nie dokończył, bo Zayn pchnął go łokciem w brzuch.  Jednak się nie przewidział, oni też widzieli.
 - Cokolwiek zrobiłeś, przeproś ją. - Usłyszał cichy głos Liama.  Louis chciał coś powiedzieć, ale ich już nie było. Dostrzegł ich oddalające się sylwetki. Zrób to, pomyślał sobie.
 Westchnął chicho i niepewnie podszedł w moim kierunku.
 - Cześć. - Przywitał się cicho i odchrząknął. - Mogę?
Gdy tylko usłyszałam doskonale znajomy mi głos, prawie podskoczyłam na krześle. Podniosłam wzrok na chłopaka i skinęłam głową.
- Jasne. - szepnęłam cicho i wbiłam wzrok w swoje dłonie, zaciśnięte na szklance z kolorowym drinkiem.
Usiadł na krześle obok obserwując mnie kątem oka.
 Miał ogromną ochotę mnie dotknąć, powiedzieć mi, jak bardzo mu przykro, że tak się to wszystko potoczyło. Ułożył dłonie na swoich kolanach zaciskając je w pięść.
 Wziął głęboki oddech. Przeniósł wzrok na blat obserwując moje delikatne ruchy.
 - Przepraszam. Żałuje, żałuje że... - Nie dokończył. Była tylko jedna rzecz jakiej żałował, ale nie potrafił tego powiedzieć.
 - Nie chciałem. - Dodał po chwili.
Zmarszczyłam nos w charakterystyczny dla siebie sposób i zerknęłam na chłopaka, jednak za chwilę mój wzrok powędrował w stronę stolika na końcu sali, przy którym siedzieli pozostali chłopcy z zespołu i obserwowali dalszy rozwój akcji.
Louis podążył za moim wzrokiem.  No tak, mógł się spodziewać, że chłopaki będą ich obserwować. Z powrotem przeniósł na mnie wzrok.
 - Nie zwracaj na nich uwagi.
 Sam miał zamiar postąpić dokładnie tak samo.
Wróciłam wzrokiem do chłopaka. Nie zastanawiając się zbyt wiele, sięgnęłam po jego dłoń i wsunęłam pomiędzy jego palce, swoje palce.
- Żałujesz czego? - przechyliłam głowę lekko na lewą stronę, wpatrując się w Louisa.
 Westchnął cicho i spojrzał na  moją dłoń, która teraz dotykała dłoni Louisa.
 - Żałuje tego, jak wtedy zareagowałem, żałuje niektórych słów, które ci powiedziałem, ale nie żałuje tego, że cię poznałem. - Powiedział patrząc w moje oczy .
Nie mogłam ukrywać, ze trochę ucieszyła mnie odpowiedź Lou, jednak nie okazałam tego nijak. Skinęłam głowę i cofnęłam rękę na swoje kolano.
- Więc co będzie dalej? - zapytałam, sięgając po szklaneczkę z drinkiem i upijając z niej niewielkiego łyka.
 Podparł głowę na łokciu pocierając czoło.
 - Musisz zadawać takie trudne pytania? - Zapytał zerkając na mnie kontem oka.
 Mimo, że zadałam mu to pytanie drugi raz tego dnia on dalej nie wiedział co ma zrobić.
 - Odpowiedz, ale szczerze. - Podkreślił. - Co chcesz, żebym zrobił?
Wzruszyłam lekko ramionami.
- Zrób tak, abyś był szczęśliwy i nie żałował.
Nie na taką odpowiedź liczył.
 Chciał, żebym mu pomogła wybrać dobrą decyzje, ale  moja  odpowiedź niewiele mu pomogła.
 Ścisnął moją dłoń i zamknął ją w swoich.
 - A co z twoim szczęściem? - Zapytał, nie mógł uwierzyć, że stawiam jego szczęście ponad własne. Chciał, żebym dała mu konkretną odpowiedź; taką, która uczyni mnie  szczęśliwą.
- Moje szczęście jest mało ważne. - zmrużyłam oczy i ponownie przeniosłam wzrok na Louisa.
Westchnął nie spuszczając ze mnie wzroku.
 Nie wiedział jak ma mi powiedzieć, że jego szczęście jest uzależnione ode mnie.
 - A jeśli powiem, że twoje szczęście, będzie moim szczęście? - Zapytał zastanawiając się jaką odpowiedź otrzyma. Cicho wypuścił powietrze z płuc.  Czuł na sobie spojrzenia przyjaciół; wcale mu to nie ułatwiało.
Nie mogłam powstrzymać lekkiego uśmiechu, który sam cisnął mi się na usta. Nachyliłam się w stronę chłopaka, co spotkało się z wyraźną aprobatą jego przyjaciół.
- W takim razie mówiłam Ci już, jak to sobie wyobrażam..
Na jego ustach zagościł szeroki uśmiech.Gwizdy i śmiechy chłopaków puścił mimo uszu; później się z nimi rozprawi. Pokiwał głową.
 Dobrze wiedział jak sobie to wszystko wyobrażałam, tylko, że w rzeczywistości pewnie nie wyglądałaby to tak idealnie.
 - Więc... Chcesz spróbować. - Szepnął cicho; bardziej stwierdził, niż zapytał.
 Dotknął lekko mojej dłoni.
- A Ty? Ty chcesz? - uniosłam pytająco jedną brew, wyczekując odpowiedzi chłopaka. Nie chciałam aby robił coś wbrew sobie, tylko po to, aby mnie uszczęśliwić.
Otworzył usta, ale zaraz je zamknął.  Owszem, chciał spróbować, ale się bał; nie chciał mnie  zranić.
 - Tak... Wiesz, emmm... Ja chyba... To znaczy... - Zaśmiał się cicho. Nigdy nie przychodziło mu z takim trudem wyjawianie uczuć. Odetchnął głęboko, zerkając na mnie.
 - Chce spróbować. - Powiedział wreszcie z delikatnym uśmiechem na twarzy.
Uśmiechnęłam się szeroko. Bez zastanowienia jeszcze bardziej pochyliłam się ku niemu i swoimi wargami lekko dotknęłam warg chłopaka.
Louis uważał, że te ich pocałunki, które tak naprawdę ani trochę nie przypominały pocałunków trwały zdecydowanie za krótko, ale mimo to, i tak czuł się wspaniale.
 Zwilżył wargi koniuszkiem języka i uśmiechnął się.
 Wyciągnął rękę po słomkę i nieprzypadkowo musnął swoją dłonią, moją dłoń. Lubił, to przyjemne ciepło, które rozchodziło się po całym jego ciele, kiedy to robił.
- Więc może przedstawisz mi swoich przyjaciół? - powędrowałam wzrokiem do stolika, przy którym siedzieli chłopcy.
Wyglądało to dosyć zabawnie, kiedy Louis zmarszczył brwi, spojrzał na stolik przy którym siedzieli chłopaki, a następnie przeniósł na mnie wzrok.
 - Chcesz ich poznać? - Spytał nie kryjąc zdziwienia i gestem dłoni wskazał na stolik swoich przyjaciół.
 Nie miał nic przeciwko temu; sam chciał mnie poznać w najbliższym czasie z przyjaciółmi, ale nie sądził, że to będzie już teraz. Wstał z krzesła i sięgnął do mojej dłoni delikatnym szarpnięciem zmuszając mnie do wstania.
 - Skoro chcesz. - Wziął mnie za rękę i ruszył ku stolikowi. Poszłam za Louisem, a gdy tylko znaleźliśmy się przy stoliku chłopców, oni wybuchli wesołym śmiechem. Uniosłam jedną brew, przyglądając im się w rozbawieniu.
Zerknął na mnie nie kryjąc rozbawienia.
 Wiedział, że tak będzie; chciał mnie na to jakoś przygotować. Jego przyjaciele po prostu nie mieli wyczucia, każdą sytuację brali na wesoło, albo wybuchali niepohamowanym śmiechem. Tak było i tym razem. Louis zmierzył wzrokiem po kolei każdego z nich.
 - Cześć. - Przywitali się równocześnie kiedy stanęliśmy przy stoliku.
 - Lou... - Zaczął Harry, ale znowu nie dokończył, bo Niall skutecznie go uciszył.
 - Chcę wam przedstawić Susane. - Zaczął uśmiechając się delikatnie. - Susane to są moi przyjaciele: Liam, Niall, Harry i Zayn. - Przedstawił wskazując na każdego po kolei.
- Cześć wam. - szeroko się uśmiechnęłam. Przysiedliśmy się do ich stolika, a chłopcy od razu zaczęli opowiadać zabawne historie z udziałem Louisa, jakby chcieli go przede mną trochę ośmieszyć, co oczywiście się im nie udawało.
To wcale nie tak, że historyjki opowiadane przez chłopaków mu się nie podobały, po prostu on sam chciał mi je opowiedzieć.
 I był zazdrosny. Tak, był zazdrosny, choć było to bezpodstawne uczucie.  Chciał pobyć sam  ze mną, a nie Louis, ja  plus chłopaki, którzy teraz zaczęli, opowiadać kolejną historię z jego życia.
 - Więc ty jesteś tą dziewczyną, przez którą Lou zamknął się w pokoju na cały dzień. - Wypali nagle Harry, patrząc na mnie z uśmiechem.
 Reakcja przy stoliku była następująca:
 Zayn schował twarz w dłoniach dusząc śmiech; Liam zakrztusił się wodą, którą akurat pił, a Niall klepał go po plecach zanosząc się śmiechem; Styles siedział zadowolony i wpatrywał się w dziewczynę; a Louis...?
 Louis wyglądał jakby miał zamiar udusić Harry'ego.
 - Zignoruj go. - Szepnął chicho Lou w moją stronę.
- Lou, może pójdziemy gdzieś sami? - szepnęłam, ale chłopcy na pewno to dosłyszeli, bo od razu zaczęli się śmiać i znacząco chrząkać.
Bardzo chętnie przystał na tę propozycję. Wołał wyjść teraz, niż czekać aż Stylesowi przyjdzie kolejny głupi pomysł do głowy. Chłopcy nie mogąc wydobyć z siebie żadnego słowa pomachali im tylko.
- Cześć. - Rzucił Lou; a z Haroldem policzy się później, w domu. Wyszedł na zewnątrz za mną i głośno wciągając powietrze do płuc oparł się o ścianę budynku. To było strasznie dziwne, pomyślał. Rozejrzał się po okolicy zatrzymując na mnie wzrok.
- Nigdy do końca nie bierz na serio tego co mówi Harry. - Poradził przyciągając mnie do siebie i obejmując w talii.
Zaśmiałam się tylko i oparłam czoło, o czoło chłopaka.
Lubił mieć mnie  blisko siebie; nie wiedzieć czemu czuł się lepiej gdy byłam obok. Uwielbiał  mój uśmiech, sposób w jaki na niego patrzyłam, zwracałam się do niego, a moje słodkie pocałunki sprawiały, że przenosił się do innego świata. Najbardziej niepokoiło go to jak na niego działała,; sprawiała,, że zapominał o wszystkim co otaczało go dokoła. Podobało mu się to. Dotknął swoimi ustami, moich ust pogłębiając pocałunek. Przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie; tak blisko, że nie było między nami żadnej przerwy, a Louis mógł poczuć przyśpieszone bicie mojego serce. Jego serce zresztą zachowywało się podobnie; tłukło się w piersi, jakby zaraz miało z niej wyskoczyć. Przegryzł delikatnie moja dolną wargę i rozchylając mi usta językiem całkowicie zatracił się w tej chwili, tak samo jak i ja. Czułam się tak wspaniale. Brakłoby mi przymiotników w słowniku, aby opisać, jak dobrze było mi w tej chwili. Nie obchodziło nas nic; mielismy gdzieś, że znowu ktoś może zrobić nam zdjęcie i jutro ujrzą je na pierwszej stronie gazety. Dla mnei liczył się tylko on, a dla niego tylko ja. Żadnymi słowami, w żadnym języku na ziemi nie potrafił opisać jak się teraz czuje. Nie był zwyczajnie szczęśliwy, czuł się, jakby dostał skrzydeł i wznosił się ponad tą szarą codzienność.
- Uh. - szepnęłam cicho, kiedy już się do siebie oderwaliśmy.
 Uśmiechnął się szeroko, kiedy usłyszał mój komentarz do sytuacji, jaka przed chwilą miała miejsce. On również nie potrafił opisać tego słowami. Jedyne co przychodziło mu teraz do głowy było banalne: wow.
- Odprowadzić cię? - Spytał zachrypniętym głosem.
- Będzie mi miło. - skinęłam głową. Chwyciłam dłoń Louisa i razem ruszyliśmy w stronę mojego domu. Nie chciałam się z nim jeszcze rozstawać, a on nie chciał rozstawać się ze mną, ale było już późno,a  to był naprawdę długi dzień. - A wejdziesz chociaż na trochę?
Zaśmiał się obejmując mnie  ramieniem w talii i kierując się do dobrze znanego miejsca.
- Zobaczymy, skarbie. - Nie chciał mnie zostawiać samej, zwłaszcza teraz, ale nie mógł  też ze mną zostać. - Poza tym, co pomyśleliby sąsiedzi? - Zapytał rozbawiony unosząc brwi ku gorzę. Pomimo, że początek tego dnia nie należał do udanych, teraz na pewno taki był.
- Sąsiedzi nie mają nic do tego. - szeroko się uśmiechnęłam, spoglądając na Louisa. (...)
 Czuł się trochę zawiedziony, kiedy droga okazała się tak, krótka jak poprzednim razem.
 Stanął przede mną i z uśmiechem na ustach odgarnął mi z twarzy zbłąkany kosmyk włosów za ucho.
 - To... Dobranoc? - Zaśmiał się, kiedy zdał sobie sprawę, że pożegnał się ze mną w formie pytającej.
Potrząsnęłam głową i nic nie mówiąc, spojrzałam na swój dom, a potem znów w oczy Louisa. Parsknął śmiechem.
 - Chcesz, żebym wszedł. - Znowu bardziej stwierdził, niż zapytał; wyczytał to z moich oczu. Podobnie jak ja, chciał spędzić ze mną każdą wolną chwilę.
- Tak, właśnie o to mi chodzi. - uśmiechnęłam się słodko, nie odrywając wzroku od zielonych tęczówek chłopaka.
Spojrzał na zegarek, który nosił na swoim lewym nadgarstku, kątem oka spoglądając na mnie.
 Właściwie, jakby nie patrzeć wcale nie było jeszcze tak późno, jak mu się wydawało.
 - Ale tylko na chwilę. - Zaznaczył splatając nasze  dłonie. Szeroko się uśmiechnęłam i pociągnęłam chłopaka w stronę swojego domu. Od razu pozbyłam się butów i kurtki, którą odwiesiłam na wieszaku w przedpokoju.
Powtarzał sobie, że będzie tam tylko chwilkę, choć był pewien, że nie będzie do końca tak jak sobie zaplanował. Ściągnął buty, a kurtkę powiesił na wieszak wpatrując się we mnie wyczekująco. Bez słowa ponownie pociągnęłam go za dłoń na górę, do swojego pokoju. Po środku niego stało duże łóżko, z masa poduszek i pluszakiem, na ścianach wisiało mnóstwo zdjęć, a w rogu pokoju stała spora szafa, a obok niej biurko i toaletka.
Aranżacja wnętrza sprawiała, że pokój wydawał się przytulny.
 Z uśmiechem przyjrzał się niektórym zdjęciom wiszącym na ścianach, a kiedy usiadła mną łóżku biorąc do ręki laptopa, zrobił to samo; usiadł na łóżku blisko mnie, a swoją brodę podparł na moim ramieniu. Obiecałam Louisowi, że pokażę mu swoje zdjęcia, dlatego szybko włączyłam folder z moimi fotografiami i postawiłam chłopakowi laptopa na kolanach.
Zdjęcia, które oglądał naprawdę bardzo mu się podobały, choć nie znał się na tym w ogóle.
 Przeglądanie zdjęć tak go pochłonęło, że nawet nie zauważył kiedy weszłam do pokoju; zdał sobie z tego sprawę dopiero kiedy usiadłam na powrót obok niego. Zerknął na mnie przez ramie rozciągając usta w delikatnym uśmiechu.
 - Ładne. - Powiedział mając na myśli jej fotografie. Uśmiechnęłam się lekko i położyłam się obok Lou, wtulając się w swojego pluszaka.
Zamknął laptop i odłożył go na stolik stojący przy łóżku. Odwrócił się w moją stronę z czułym uśmiechem na ustach. Wyglądałam słodko, kiedy przytulałam się do tego misia - jak mała dziewczynka. Jedną ręką sięgnął po moją dłoń splatając nasze palce ze sobą; chciał stale czuć mnie przy sobie, a palcami drugiej dłoni przejechał po moim zaróżowionym policzku.
- Jesteś zmęczona. - Stwierdził cicho.
- Może tylko troszkę.. - szepnęłam i jakby na potwierdzenie swych słów, ziewnęłam usta zakrywając dłonią.
Zaśmiał się cicho odgarniając mi włosy z twarzy i składając na moim czole delikatny pocałunek.
- Idź spać, Suse. - Szepnął mi cicho do ucha i ścisnął mocniej moją dłoń. Nie mógł uwierzyć, że mimo to, że jestem tak bardzo zmęczona nie chce położyć się do łóżka. I to na dodatek z jego powodu. - Zobaczymy się jutro. - Dodał dostrzegając moją skrzywioną minę. Nie chciałam się z nim rozstawać, bo ciągle było mi go mało.
- No dobrze, to zejdę z Tobą na dół.. - podniosłam się do pozycji siedzącej, co spotkało się z wyraźną dezaprobatą Louisa.
Wywrócił teatralnie oczami.
- Trafię na dół. Połóż się do łóżka. - Poradził z uśmiechem wstając z łóżka. Przekalkulował w głowie swój jutrzejszy plan dnia; z tego co pamiętał do wieczora nie miał żadnych planów.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, zadzwonię rano. - Zadeklarował muskając swoimi ustami, moje wargi.
- Dobrze, będę czekać. - szepnęłam, układając się w łóżku. Byłam tak zmęczona, że nawet nie zaprzątałam sobie głowy przebieraniem się w piżamę. - Dobranoc. - przyłożyłam głowę do poduszki i niedługo potem słodko spałam.
- Kolorowych snów. - Szepnął cicho zamykając drzwi mojego pokoju. Cicho zszedł na dół; włożył buty, kurtkę i wyszedł. Po kilku minutach dotarł do swojego domu. Całe szczęście chłopcy już smacznie spali w swoich pokojach. Nie chciał się przed nimi tłumaczyć, choć właściwie nie miał z czego - nic złego nie robili. Wziął ciepły prysznic i położył się do wygodnego łóżka; gdy tylko głowa Louisa dotknęła poduszki chłopak praktycznie natychmiast przeniósł się do krainy Morfeusza.




19 komentarzy:

  1. rozdział ogółem spoczny ; d dobrze, że do siebie wrócili i wgl
    ale bardziej zastanawia mnie narracja. Su jest wszystkowiedząca? no bo jak czytam to dochodze do takiego wniosku... ona opowiada o tym co dzieje siee w głowie Lou, a to troche dziwne ; d
    czekam na następny ; d

    OdpowiedzUsuń
  2. muszę przyznać, że też zwróciłam uwagę na sposób narracji... nie jestem pewna, czy to dobry pomysł. Może lepiej... Ale sama powinnaś to przemyśleć :) Ja mogę tylko czytać i ewentualnie zostawić jakiś komentarz po sobie.
    Bardzo się cieszę, że dali sobie szansę. Ewidentnie tego chcieli. A może nawet potrzebowali? Podoba mi się ta ich nieśmiałość, delikatność... sama nie wiem jak to nazwać. Ale podoba mi się to :) Niestety sposób narracji, trochę psuje czytanie, ale o tym już wspomniałam. Jestem ciekawa co to teraz będzie...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego

    @KateStylees
    http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz, chciałabym przedstawić też co Louisowi w głowie siedzi ale nie do końca wiem jak to napisać.

      Usuń
    2. pisz w trzeciej osobie. narrator jest wszystkowiedzący i możesz do woli pisać sobie o tym co siee dzieje w głowie Lou i Suse.

      Usuń
  3. Bardzo się cieszę , że dali sobie szansę. Ogólnie uwielbiam twojego bloga. Nie mogę się doczekać co będzie dalej :*
    + Zapraszam do mnie. Do obserwatorów? Proszę :*
    http://onedirectionzawszespoko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem co mam napisać, bo nie lubię się powtarzać, a przecież Ty doskonale wiesz, jak kocham Twoje opowiadanie, więc powiem tylko tyle, że nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i liczę, że pojawi on trochę szybciej :-)
    Cudownie dobrałaś piosenkę do tego rozdziału, wiesz? Lou właśnie uwielbia w niej te "małe rzeczy" :-)
    Cieszę się, że Suse wybaczyła Louisowi, bo nie wiem, co Lou by bez niej zrobił.
    Uwielbiam ten rozdział, jest taki... nie wiem jak go określić, a jedyne co przychodzi mi do głowy to "słodki" :D
    Czekam na jeden szczególny moment w ich związku, ale niestety będę musiała na niego jeszcze trochę poczekać.
    Kocham, Twój Boo.

    OdpowiedzUsuń
  5. Matko.! Świetny rozdział:D
    wreszcie sie doczekałam:3
    czekam na next'a i oby szybko bo nie wytrzymam:)xx

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Miałaś mnie informować. No foch! :D
    Ale nie, czytało się na prawdę miło. Czekam na next. @Real_Monika

    OdpowiedzUsuń
  7. Opowiadanie jak i rozdział zajebisty!!!!

    Zapraszam tez do mnie:
    foreverandalways-bymagdalena.blogspot.com

    Obserwuje twój blog z konta "Magdalena Wiglusz" :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nominowałam Cię do "Libster Award" :) http://directionerka4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten blog został nominowany do Liebster Award.
    http://opowiadanie-o-1-direction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Nominujemy Twój blog do Liebster Award
    http://future-one-direction-andsisters.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Przeze mnie również zostałaś nominowana do Liebster Blog Awards ;) Zapraszam http://dreamscometrueinlondon.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Nominowałam twój blog do Liebster Award!! Więcej szczegółów u mnie: http://foreverandalways-bymagdalena.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Zostałaś nominowana do Liebster Award <3
    http://directionerka4ever.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. NOMINUJĘ CIĘ DO LIEBSTER BLOG :
    http://dreamingaboutonedirection.blogspot.com/2012/12/nominacja-do-liebster-blog-xx.html :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Fajne opowiadanie . Zapraszam do mnie http://larrylovee.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń
  16. Nominowałam Cię do LIEBSTER BLOG. Więcej informacji na http://larrylovee.blogspot.com/ . : ) Czekam na następny rozdział .
    tt - @WorldWithMagic

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny blog i cudowny rozdział :) Pięknie piszesz.
    Czekam na CD,weny :)
    Zapraszam też do mnie <3
    http://inlovewith1dstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń